Skocz do zawartości

Wspomnienia akwarystyczne


AlexB47
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Panie i Panowie,

 

Na jednym z forów, którego nie wymienię, bo już dostałem ostrzeżenie za podanie linku, jest dział „Wspomnienia”, w którym akwaryści opowiadają o swoich akwarystycznych początkach. Niektóre posty są bardzo ciekawe, nadające się wręcz na publikację książkową. Może znajdą się tu chętni, do podzielenia się z innymi swoimi wspomnieniami? Zdecydowana większość z nas ma bardzo ciekawą historię do opowiedzenia. Zapraszam do pisania na tym forum lub moim „rodzimym”. Piszcie proszę „dla potomności”. Z czasem spróbujemy to zredagować i wydać w formie drukowanej.

 

Zachęcam i pozdrawiam

Alek Bielski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako dziecko marzyłem o tym żeby mieć akwarium. Pamiętam, że jak miałem 6 lat pewnego dnia po przebudzeniu poszedłem do pokoju rodziców, w którym stało to o czym tak marzyłem - akwarium. W ciągu jednej nocy moi rodzice wraz z sąsiadem wędkarzem urządzili akwarium i zarybili rybami żyjącymi w naszych rodzimych wodach. Nie pamiętam dokładnie co tam pływało, ale na pewno małe płocie, cierniki, młode okonie, w późniejszym czasie miałem tam nawet ponad 20-sto centymetrowego suma. W akwarium był piasek z jakiejś pobliskiej rzeki i korzeń z tej samej rzeki, który po prawie dwudziestu latach dalej jest w moim akwarium :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z akwarystyką zetknąłem się już jako dziecko. Miałem niespełna 6 lat kiedy ojciec wniósł do domu akwarium z całym osprzętem, dużą ilością ryb w przezroczystych woreczkach oraz książką o podstawach akwarystyki, która jeszcze gdzieś pokryta kurzem leży na półce strychowej. Patrząc przez pryzmat czasu śmieję się w duchu z profesjonalizmu z jakim podszedł do sprawy świeży hodowca w postaci mojego tatka. Nie mam tu na myśli zakupu literatury profesjonalnej  lecz całej tej "zupy rybnej" która czekała na wpuszczenie do zbiornika. Ojciec zdał się wówczas na sprzedawcę przy kupnie obsady (minęło 20 lat a jakież to ponadczasowe), a książkę czytał gdy ryby pływały już w zbiorniku. Gdybym dzisiaj zobaczył tamten zbiornik krzywiłbym się z obrzydzenia oraz rażących błędów jakie zostały popełnione przy zakładaniu zbiornika lecz wtedy byłem nim oczarowany. Patrzyłem z zachwytem na przemierzające ławice żałobniczek oraz danio pręgowane, zbrojnika mieszkającego w zamku jak i sztucznymi roślinami  poutykanymi tu i tam. Zapał przy pracach porządkowych przy zbiorniku nie słabł nawet po upływie 10 lat. Mimo zmieniającej sie mody na różne zwierzęta, którym ulegałem bardzo łatwo i  sprowadzałem do domu co rusz nowego pupila akwarium towarzyszyło mi przez cały czas.  Zbiornik w prawie nie zmienionej formie dotrwał jednak do czasów gdy nauka zajmowała coraz więcej czasu i byłem ostatecznie zmuszony opróżnić szkło. Równo dziesięć lat później będąc już "na swoim" zatęskniłem za kawałkiem wody za szybą i z tą myślą przyszła gwiazdka którą sprytnie wykorzystałem do sprezentowania sobie poprzez żonkę nowego zbiornika. Z racji tego że w między czasie weszliśmy w nowe tysiąclecie , internet stał się wszechobecny a wraz nim akwarystyka ewoluowała, miałem ogrom wiedzy do zgłębienia. Wypożyczyłem wszystkie możliwe książki z miejskiej biblioteki których świetność już dawno przeminęła oraz zarywałem nocki na forach internetowych by tym razem mój kawałek natury stworzyć idealnie. Gdy kurier zapukał w moje drzwi by oddać w moje ręce upragnione szkło nagle cała ta wiedza przyswajana od miesiąca okazała się tylko teorią a ja musiałem swoje błędy popełnić od nowa.

Nie jest to niezwykła historia rodem z archiwum x ale dziele się nią ze względu na sentyment do tych początków.

Edytowane przez Nuanda
  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A proszę bardzo. Myslę że nie jest to jakaś niezwykła historia. Chyba dużą część obecnych akwarystów zetknęła się z tym pięknym "uzależnieniem" w dzieciństwie za sprawą ojca który pod pretekstem "dla dzieci" z dnia na dzień postawił swoje wymarzone akwarium.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam, to był chyba '85 lub '86 rok, moje pierwsze 16 litrowe akwarium oczywiście w metalowej ramie, podłoże to piach z piaskownicy (niepłukany) bo po co :icon_e_biggrin: , woda i rośliny z pobliskiego jeziora. Ryby w litrowym słoiku czekały aż się woda w akwarium wyklaruje i... się nie doczekały. Idąc z duchem postępu w tydzień zorganizowałem z moim ojcem zbiornik 128 litrowy (80x40x40), oczywiście w metalowej ramie, na dnie miał szybę zbrojoną drutem :icon_e_biggrin: . A ryby... było tam chyba wszystko co dostępne w pobliskim (jedynym) sklepie : Gurami, Skalary, Mieczyki, Gupiki, Kiryśniki, Kiryski, Brzanki, Molinezje, Neony, Zbrojniki...Na dnie żwir z Wisły i rośliny, głównie Nurzaniec i coś pływającego. Oświetlenie stanowiły zwykłe 2 żarówki (chyba 45W). Akwarium przykryte zwykłym szkłem opierającym się na przyciętych korkach po winie :icon_e_biggrin: .Grzałka bez termostatu i filtr gąbkowy, płukany co parę dni pod kranem, bo o podmianach to nikt nie słyszał, wszechobecny dźwięk "brzęczka" no i glony - chyba wszystkie z możliwych. Zbiornik funkcjonował dobrych 5 lat. O dziwo obsada trzymała się dość dzielnie, biorąc pod uwagę fakt wymiany wody tylko raz do roku, na wiosnę...A potem przyszły lata '90, szkoła średnia, koniec Jarocina :-( , i dalej XXI wiek, internet, żona, dzieci... i znowu akwarium :icon_e_biggrin:, To se ne vrati...

Edytowane przez andy102
  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

andy 102 czytając Twoją historię to tak jak bym czytał swoją. Prawie wszystko jest tak samo. Również założyłem pierwsze akwarium na początku lat osiemdziesiątych i równiez było to akwarium około 15 - 16 l z tym że klejone. Dość szybko zmieniłem je na ramowe około 140 l którym się cieszyłem przez wiele lat. Lata 90 -te szkoła średnia, XXI w żona, dziecko i powrót do akwarystyki. A co do Jarocina to niestety nie byłem na żadnym koncercie i tego żałuje, choć muzyka z tamtych lat żyje we mnie do dziś.

 

PS.

AlexB47 sorry za tak krótki opis, ale czytając historie andy102 to po krótce tak jak byś czytał moją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Jeśli mogę to przedstawię swoje "wspomnienia akwarystyczne" a nie było ich za wiele... Więc tak było to jakieś 10-12 lat temu, więc nie tak dawno. Kolega miał w garażu akwarium ok. 30l całe brudne w smarze i błocie. Zabraliśmy je do domu tam zostało dokładnie umyte, następnie po piasek do piaskownicy. Gdy "dokładnie umyty" piasek trafił do akwarium, pobiegliśmy do rzeki po rośliny. Brzęczyk podpięty więc po rybki, ale nie były to rybki z zoologa tylko WF :D z rzeki. Słoiki sznurek i do wody, gdy coś wpłynęło to wyciągamy i do domu. Rybki przeżyły około pół roku, wodę wymienialiśmy co tydzień bo "przestaje robić się rzeczna" podmianki oczywiście z rzeki ok. 5-10l. Przeżyły karmione okruchami chleba i glonami które zbierały z kamieni. Kamienie były również wymieniane bo na nich było jedzenie :P Tak wyglądają moje wspomnienia, a bardziej historia akwarystyczna. Mieszkałem na wsi więc nie miałem dostępu do sklepów zoologicznych :(

Edytowane przez arkosw
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehehehe, czyta się to z uśmiechem na twarzy ale właśnie tak to kiedyś wyglądało. Kto tam kiedyś robił biotopy, mierzył ph (noo czasami jak papierek lakmusowy wpadł w ręce  :icon_e_biggrin:) czy gh i tam inne tego typu. Pamiętam jak wraz z kumplem, z którym zresztą do dziś "bawimy się w rybki", założyliśmy klub w piwnicy jego bloku (było to pewnie ze 25 lat temu) i nawet nie wiem skąd wytrzasnęliśmy akwarium, takie w metalowej ramie, chyba ze 100l i postanowiliśmy je zarybić  :facepalm: . Jako, że brakowało nam oprócz filtra, takiego bąbelkowego, reszty podstawowego wyposażenia łącznie z grzałką wpadliśmy na "genialny" pomysł żeby rybkom zrobić "ciepłą wodę", no bo wiadomo rybki z tropików to musza mieć ciepłą wodę co nieeee. Nalaliśmy więc do połowy zbiornika zimnej jak lód kranówy a druga połowę postanowiliśmy podgrzać na gazie (pomieszczenie, w którym znajdował się nasz klub to była nieczynna pralnia, stąd palniki gazowe w piwnicy).

Oczywiście podgrzewając ta wodę trochę się zagadaliśmy i w efekcie woda nam się zagotowała no ale co tam, ostygnie w akwarium :bije:  

Od pomysłu do działania, długo nie namyślając się wrzątek chlast do wiader i do baniaka....... :facepalm:

Reszty można się już domyśleć, było tylko takie lekkie "pyk" na przedniej szybie i tyle było z zarybiania. 

Na szczęście nie zabiło to w nas miłości do akwarystyki  :wub: i po jakimś czasie znowu stawialiśmy piękne zbiorniczki hehe :lol:  :lol:  :lol: 

(na nieszczęście dla tych biednych rybek!).

Edytowane przez lesiu681
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszcie proszę „dla potomności”.

Dla potomności rozumiem, ale to mogą przeczytać na forum. Chyba nie wątpisz w to, że długo ono posłuży ?

Z czasem spróbujemy to zredagować i wydać w formie drukowanej.

A z ciekawości zapytam jakie będzie Twoje honorarium ? Edytowane przez Sławek121
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A z ciekawości zapytam jakie będzie Twoje honorarium ?

 

Sławku, mam Cię ciągle oznaczonego, jako "Przyjaciel". Po tym poście chyba będę musiał to zmienić.

Nie obrażaj mnie proszę takimi pytaniami. Akwarystyka jest i pozostanie dla mnie hobby, a nie sposobem na życie. Odpowiedź na Twoje pytanie brzmi - zero, zero wynagrodzenia za ewentualną publikację, podobnie jak z organizacji ewentualnej wystawy akwarystycznej w Supraślu. Mam to szczęście w życiu, że ominął mnie wyścig szczurów.

Należę do pokolenia wykształconego i wychowanego w PRL-u, kiedy tzw. "czyny społeczne" były na porządku dziennym. Nie wszystko da się zamienić na pieniądze.

Jestem architektem (www.*******.com), bardzo dobrze zarabiam i nie muszę dorabiać na boku publikacjami. Nie wiem ile masz lat, ale pewnie na tyle mało, by nie myśleć o końcu drogi na tej ziemi. Mój Tata pod koniec życia zaczął pisać wspomnienia, by zachować kawałek historii "dla potomności". Kiedyś to zrozumiesz.

 

Dziękuję tym wszystkim, którzy już podzielili się swoimi wspomnieniami i czekam na następnych. Całość zbieram w dziale "Wspomnienia" na forum, którego linku nie mogę zamieścić ze względów regulaminowych.

Edytowane przez ahr
  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławku, mam Cię ciągle oznaczonego, jako "Przyjaciel". Po tym poście chyba będę musiał to zmienić.

Nie obrażaj mnie proszę takimi pytaniami. Akwarystyka jest i pozostanie dla mnie hobby, a nie sposobem na życie. Odpowiedź na Twoje pytanie brzmi - zero, zero wynagrodzenia za ewentualną publikację, podobnie jak z organizacji ewentualnej wystawy akwarystycznej w Supraślu. Mam to szczęście w życiu, że ominął mnie wyścig szczurów.

Należę do pokolenia wykształconego i wychowanego w PRL-u, kiedy tzw. "czyny społeczne" były na porządku dziennym. Nie wszystko da się zamienić na pieniądze.

Jestem architektem (www.*********.com), bardzo dobrze zarabiam i nie muszę dorabiać na boku publikacjami. Nie wiem ile masz lat, ale pewnie na tyle mało, by nie myśleć o końcu drogi na tej ziemi. Mój Tata pod koniec życia zaczął pisać wspomnienia, by zachować kawałek historii "dla potomności". Kiedyś to zrozumiesz.

 

Dziękuję tym wszystkim, którzy już podzielili się swoimi wspomnieniami i czekam na następnych. Całość zbieram w dziale "Wspomnienia" na forum, którego linku nie mogę zamieścić ze względów regulaminowych

 

Alex nie przejmuje się, tak to już na tym forum jest, że ludzie zamiast sobie pomagać wolą piętnować i udowadniać, że jesteś akwarystycznym debilem niż pokazać Ci w którym momencie się mylisz. Pozdrawiam.

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja przygoda z akwarystyką zaczęła się piorunująco i z takim samym zapałem trwa do dziś. Nie działo się wszystko jakoś strasznie dawno, bo raptem 4 lata temu, ale ze względu na to iż ja sam mam obecnie lat 19 jest to spora ilość czasu w moim życiu. Pewnego dnia na przerwie w szkole moja koleżanka z klasy wspomiała coś na temat swojego akwarium. O ile dobrze pamiętam narzekała iż po powrocie ze szkoły musi w nim posprzątać. Ja przez całą resztę dnia w szkole miałem w głowie tylko wodę i rybki. Po powrocie ze szkoły poszedłem do mojej mamy i powiedziałem: "Mamusiu jedziemy kupić akwarium". Mama roześmiała się i powiedziała (tak z żartem na odczepnego) "dobrze, ale może już nie dziś. Pojedziemy jutro" Ja więc dzielnie poczekałem dzionek i następnego dnia wróciwszy do szkoły znów poszedłem do mamy i mówię "mamusiu obiecałaś, że dziś pojedziemy po akwarium". Ku mojemu zdziwieniu mama faktycznie zabrała mnie do sklepu zoologicznego, gdzie trafiłem na naprawdę dobrego i znającego się na sprawie sprzedawce-akwarystę. Mama poprosiła go aby wyjaśnił mi i opowiedział wszystko o akwarium (co jak się robi i ile na to trzeba czasu i siły) myśląc, że po tym jednak zrezygnuję przybity ilością pracy. Ale ja idąc w zaparte chciałem akwarium i mamusia mi ustąpiła. Kupiła mi zbiorniczek 45-litrowy, a czas który musiałem odczekać aż zbiornik dojżeje i będę mógł wpuścić do niego rybki był najdłuższym oczekiwaniem w moim życiu. Te 2 tygodnie trwały niczym 5 lat. Zbiornik ten mam do dnia dzisiejszego i jakoś sięto od wtedy toczy. Akwarystyka nie nudzi mi się ani troszkę, wręcz przeciwnie. Od tamtego dnia każdą złotówkę i każdą wolną chwilę inwestuję w moje zbiorniczki, a zrobiło mi się ich już sześć.

 

Oto moja historia. Nie jest może jakoś bardzo emocjonująca i ciekawa, ale cóż...

Do Alex'a: Oczywiście zgadzam się na ewentualną publikację gdziekolwiek :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

wszechobecny dźwięk "brzęczka

Pewnie takiego zrobionego z dwóch blaszek pomiędzy którymi był wmontowany elektromagnes, a nad nim membrana tłoczaca powietrze. Miałem taki brzęczek. Chodził tak głośno że zagłuszał telewizor :)

A pamięta może ktoś grzałki robione z tzw U-rurki. To tez był "genialny" wynalazek.

Albo oznaczanie twardości wody mydłem Clarka.

Nie wiem jak Wy ale ja te czasy wspominam naprawde z wielkim sentymentem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

A pamięta może ktoś grzałki robione z tzw U-rurki. To tez był "genialny" wynalazek.

E he he... dobre.

A wyprawy po ryby do sklepu z litrowym słojem :icon_e_biggrin: . Przynajmniej ja tak miałem :rolleyes: . I dekielek od słoika z wywierconymi dziurami żeby ryby miały czym oddychać :D .

 

 

Miałem taki brzęczek. Chodził tak głośno że zagłuszał telewizor :)

Dokładnie. Brzęczek wyłączaliśmy jak "szedł" dobry film... kino nocne :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...