Skocz do zawartości

Bojownik wspaniały - własny chów


Rekomendowane odpowiedzi

Dużo już było na tym forum na temat rozmnażania bojownika ale o wynikach tegoż rozmnażania to w sumie niewiele. Osobiście udało mi się niedawno otrzymać potomstwo od mojego pupila, Bojusia. Maleństwa mają dopiero dwa tygodnie. Na razie zbieram materiały, żeby podzielić się z wami moimi wynikami. Ciekawi mnie jednak, czy komuś z was - oczywiście chodzi mi o totalnych amatorów, takich jak ja - udało się Z POWODZENIEM wychować narybek bojownika. Jeśli tak, to podzielcie się spostrzeżeniami na ten temat, mile widziane zdjęcia, może już dorosłych bojowników (zaznaczam, nie tych kupionych tylko osobiście wychowanych), czym karmiliście/karmicie wasze bojowniczątka, z jakimi problemami się spotkaliście itp. Zapraszam!

Edytowane przez maziama
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 155
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

To znaczy nie miałaś cierpliwości, żeby czekać na udane tarło, czy żeby czekać aż maluszki podrosną?

 

PS. Ludzie, wypowiedzcie się, bo zaczynam mysleć, że tylko się tak dużo pisało o rozmnażaniu ale nic z tego nikomu nie wyszło? Pewnie gdybym poprosiła o zdjęcia gupików "własnoręcznie" odchowanych to by nie było problemu, a z bojownikami to już chyba gorzej (oczywiście dla amatorów). No dobra, to ja się zepnę i postaram się jak najszybciej opisać jak ja się zajmuję maleństwami. Oczywiście podkreslam, że mnóóóstwo na ten temat czytałam, ale nie wszystko zrobiłam tak jak radzą hodowcy, nie z niewiedzy lecz... z własnego wyboru. Dzisiejsi hodowcy też kiedyś byli amatorami i jestem gotowa się założyć, że nie wszystko robili tak, jak "taktyka" nakazuje. Oczywiście wciąż czekam na wasze relacje, porady, sugestie, piszcie też co poszło nie tak w waszej przygodzie z bojowniczątkami. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobrze... Więc zacznę od tego, że do rozmnożenia bojownika zachęcił mnie... mój własny bojownik! Ni z gruszki ni z pietruszki zaczął sobie w akwarium ogólnym gniazdo budować, choć samic w moim baniaczku nie uświadczysz, a że ja miękkie serce mam, nie miałam sumienia Bojusiowi odmówić. Kupiłam więc dwie samiczki - jedna cała czerwona a druga biało-kremowa z czerwonymi płetwami - i czekałam na rozwój wypadków... Przez kolejne pięć dni niewiele się działo, Bojuś na przemian budował i przestawał budować gniazdo. Aż w końcu szóstego dnia, gdy gniazdo było już pokaźnych rozmiarów Bojuś zainteresował się czerwoną samiczką, a ona chętnie przystała na jego zaloty (jasną samiczkę zaraz odłowiłam, zero zainteresowania samcem, więc tylko by rozpraszała tę dobraną parkę). Od samego rana raz ona wpływała do gniazda "na kontrolę", raz on wypływał na środek akwarium i "tańcząc" zwabiał ją do gniazda. Dopiero w południe zaczęło się tarło właściwe i trwało okrągłe trzy godzinki. Niesamowity widok! Mam nawet krótki filmik na aparacie z tego pięknego zdarzenia, który zamieszczam w nastepnym poście :D Z tego wszystkiego samiczka wyszła ogólnie w dobrym stanie choć nieźle wymęczona. Bojuś zaczął się robić agresywny więc samiczkę odłowiłam, porządnie nakarmiłam i dałam jej odpocząć. Przy próbach ponownego wpuszczenia jej do akwarium Bojuś ostro atakował swoją nie tak dawną partnerkę, co oznaczało, że jej rola już się skończyła. Obie samiczki zostały więc przygarnięte przez zaprzyjaźnioną akwarystkę, u której do dziś bardzo dobrze się czują. Zaraz po tarle w gnieździe było ok. 30-40 jajeczek ale już na drugi dzień doliczyłam się tylko 15. Bojuś okazał się być bardzo troskliwym tatusiem, ciągle coś przerabiał, dobudowywał bąbelki, łapał spadającą ikrę i z powrotem wypluwał do gniazda. W czasie opieki nad gniazdem normalnie przypływał na posiłki, choć wiem, że niektóre samce tego nie robią. Następnego dnia (druga doba po tarle) zauważyłam jedna mikro-rybkę, która jakby wypadała z gniazda ale zaraz potem z rozpędem wbijała się w bąbelki powietrza. Z obawy, żeby tatuś nie zaczął odżywiać się dopiero co wyklutymi maluszkami postanowiłam... odłowić gniazdo z bojowniczątkami. Zabranie tatusia i tak by nic nie dało, bo przypominam, że rzecz dzieje się w ogólnym akwarium, w którym są też inne rybki. Zgrabnym lecz delikatnym ruchem "zagarnęłam" gniazdo wprost do plastikowego pojemnika o pojemności 1 litra i przyczepiłam go przy powierzchni wody w akwarium. Do pojemnika włożyłam małą gałazkę rogatka (produkuje tlen), kilka nadgniłych listków (siedlisko pierwotniaków) i mały kamień napowietrzający nastawiony na bardzo niewielki przepływ powietrza. Przygotowałam też pierwotniaki w osobnym plastikowym kubeczku do napojów (woda z akwarium, kilka nadgniłych listków i łodyżek, sucha skórka z banana i kawałeczek liścia sałaty) i tez przyczepiłam to przy powierzchni wody w akwarium, żeby wszystko miało taką sama temperaturę (26-27*C). Jako że od dziecka brzydzę się wszelkim ruchliwym robactwem wiedziałam, że hodowla żywego pokarmu nie wchodzi w rachubę. Szukałam w sklepach drobniutkiego mrożonego pokarmu ale się niemile rozczarowałam. Pozostała więc opcja: pierwotniaki, gotowane żółtko jajka i sucha mikro-karma. Przez pierwsze 2-3 dni maluszkom wystarczaly pierwotniaki i oczywiście "własne żółtko", ale w następnych dniach coraz śmielej penetrowały zbiorniczek skubiąc opadające na dno jedzonko. W najbliższym czasie chcę je przenieść do kojca z siateczki umieszczonego w akwarium ogólnym ponieważ od poczatku nie planowałam osobnego dla nich akwarium. Dziś bojusiatka maja dwa tygodnie a ja cieszę się ich widokiem nie mogąc oczu oderwać.

I na tym na razie kończę moje wywody, mam nadzieję, że was nie zanudziłam.
Komentujcie, krytykujcie i w ogóle... Pozdrawiam!
Poniżej zamieszczam zdjęcia "rodziców", z góry przepraszam za jakość zdjęć samiczki ale "aparatka" ze mnie kiepska a i sprzęt mam nie najlepszy, zdjęcie samca i maluszka robił ktoś inny i lepszym urządzeniem. Bojowniczątko ma na zdjęciu 5 dni, aktualnych na razie nie posiadam, zresztą mój aparat takich "okruchów" nie łapie, jak urosną to dam aktualne.

post-2537-13685156275241_thumb.jpg
post-2537-13685156274964_thumb.jpg
post-2537-13685156275558_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż... temat się zakopał, bo nikt nie odpisuje, nie komentuje... szkoda...

A tu obiecany filmik z tarła, który udostępniam...

 

Bojowniczątka przeniosłam już do kojca z siateczki, na dno położyłam małą szybkę, żeby pokarm miał się na czym zatrzymywać. Włożyłam też małą doniczkę wypełnioną żwirkiem z gałązką rogatka... i jak tylko przełożyłam maluchy to zaraz się w tej doniczce pochowały. Przy przekładaniu naliczyłam 11 sztuk ale teraz, jak je obserwuję to doliczam się tylko 5-7 bojowniczątek (każdego dnia inna ilość), ale poniżej 5 nie schodzi więc tyle jest na pewno (reszta albo schowana w doniczce, albo...) Ładnie "urosły" przez te kilka dni, oglądam je przez lupę więc łatwo dostrzec różnicę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również mam bojownika takiego jak ty!

Pływa sam i również buduje gniazdo od czasu do czasu.

Myślę nad tym, żeby dokupić mu panny, ale jakoś nie mam przekonania, ponieważ nie mam gdzie odłowić samiczek.

W tej chwili mam około 50 dwumiesięcznych skalarów ;)

 

Życzę Ci powodzenia w hodowli, mam nadzieję, że wszystkie ci wyrosną :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:D:D:D Wiedziałam, że w końcu odpiszecie!!! Wielkie dzięki! Zwłaszcza tobie shaniqa za linki do artykułów, ten drugi przestudiowałam już kilkanaście razy i wciąż do niego wracam, ale w ten pierwszy z uwagą się zagłębiłam. "Przemowę wchodzącą na ambicję" oczywiście skasowałam, spełniła już swoją rolę, he he... Chętnie poczytam wskazówki od znawców w tym temacie, ale czy zechcą coś napisac...? Pozdrawiam!

 

PS. Ja też się biłam z myślami czy rozmnażać czy nie, wystarczy spojrzeć tu... viewtopic.php?f=43&t=8837

Przyznam, że z tymi bojownikami to niełatwa sprawa, ale jak się powiedziało A to trzeba powiedzieć B. Może to bedzie mój taki wstęp do "hodowania" tylko betta splenders...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W wielkim skrócie:

Po tarle odławia się samicę, po zniknięciu jajek z gniazda-samca. Choduje się SZYBKIE pierwotniaki (słoik wody z akwa - w środku sianko, skórka banana i to o czym się nie pisze na ogół - SKÓRKA Z ZIEMNIAKA - bardzo pomocne w utrzymaniu cukru pomocnego przy szybkim rozmnażaniu pierwotniaków - wszystko stawiamy najlepiej w pobliżu okna w ciepłym miejscu i czekamy aż woda zmętnieje i zacznie capić - około trzech dni) i karmienie tą zupką trzy razy dziennie. Po tygodniu życia małych dokładamy do kotnika (bo pewnie w tym tarliśmy bojki) napowietrzanie nastawione na najniższy prąd wypływu powietrza jaki się da. I karmimy dalej. Jak bojki mają już około pięciu-siedmiu milimetrów (widać im oczy - maleńkie płetwy) zaczynamy wprowadzać pokarm płatkowy (rozdrobniony na pył). jak mają około 1,2 -1,5 centymetra przekłądamy towarzystwo do większego akwarium (żeby się nie pozabijały ucząc się terytorializmu).

 

WSIO - DZIĘKUJĘ - NALEŻY SIĘ PIĘĆ ZETA ;)

 

 

a post scriptum

dobrze mieć w kotniku ślimaki. Najlepiej dużo ;) bo nie będzie syfu z bakterii i resztek pokarmu. Jednak ślimole są pożyteczne czasami ;)

 

Tak wygląda gniazdo z jajeszkami:

post-2268-13685156349592_thumb.jpg

 

A tak pięciomilimetrowy glut:

post-2268-13685156349931_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jucha, to był naprawdę wieeeelki skrót! Rozumiem, że masz dość spore doświadczenie w rozmnażaniu bojowników więc może pokusisz się o jakieś osobiste przemyslenia co do hodowli, np. to odnośnie skórki z ziemniaka było bardzo cenne, nigdzie się z tym nie spotkałam. Może masz jeszcze jakieś "sekretne" sposoby, bo artykułów na ten temat jest dużo, a praktyka to juz zupełnie inna sprawa... Mam wrażenie, że twój post to taki mały skrócik tego, co już niejeden napisał. ;) Nie żebym narzekała! Super, że piszesz! Ale od doświadczonych to muszę (!) wyciągnąć coś więcej :D Więc nie krępuj się, jucha (i nie tylko ty!) i pisz, pisz, pisz... Chcę więcej!

 

PS. Masz jakieś odchowane, duże juz bojowniki? Wciąż czekam na zdjątka...

 

Aha! Jeszcze chciałam odnośnie ślimaków, miałam jednego takiego małego i nie polecam, bo chociaż resztki pokarmu zjadał to zostawiał tyle... "pozostałości", że to sie mijało z celem (i tak był syf). Zamiast ślimaków wolę każdego dnia odessać resztki pozostałe na dnie. Używam dużej strzykawki z podłączonym do niej kawałkiem (15cm) wężyka akwarystycznego... i jest czysto.

 

EDIT: Jednak zdecydowałam się na wyhodowanie jakiegoś żywego jedzonka dla bojowniczątek. Wybór padł na larwy solowca, tak więc zakupiłam suche cysty ARTEMIA SALINA firmy Tropical i wedle opisu na opakowaniu przygotowałam tą właśnie hodowlę. Po 20 godzinach miałam już gotowe "robaczki" do skarmiania. Celowo wybrałam ten właśnie rodzaj pokarmu, bo te larwy wyglądaja bardziej jak małe muszki a nie glistki (blee...). Ze względu na informacje, jakie podają niektóre źródła, jakoby karmienie solowcem powodowało niedorozwój pęcherza pławnego, chcę podawać ten pokarm jako dodatek 2-3 razy w tygodniu (lepiej dmuchać na zimne). Żałuję, że wcześniej się na niego nie zdecydowałam, maluszki tak się zajadały, że aż miło było popatrzeć. Teraz siedzą sobie z okrągłymi brązowymi brzuszkami, szczęśliwe i najedzone... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Moje bojowniczątka właśnie skończyły 4 tygodnie. Mierzą około 7-8 mm. Wiem, że u profesjonalnych hodowców miesięczne maluchy osiągają wielkość ok. 1 cm, ale po pierwsze nie jestem profesjonalnym hodowcą, a po drugie nie karmię ich od początku "mięskiem", a myślę, że to ma duże znaczenie w tempie wzrostu. Mimo to, 7-8 mm w przypadku moich rybeniek to i tak duży sukces, nieprawdaż? Kilka dni temu został dla nich zakupiony osobny zbiorniczek (a jednak!) - małe akwarium 38*27*20, co w przeliczeniu daje ok. 20 litrów. Na razie bez podłoża, tylko mała doniczka z rogatkiem (doszły jeszcze dwie gałęzatki), do tego grzałka i napowietrzacz. Filtr na razie wydaje mi się zbędny, czyszczenie dna i podmiany wody powinny wystarczyć. Przy przekładaniu bojowniczątek miałam w końcu możliwość ich policzenia. Niestety zostało tylko 6 sztuk (piszę "niestety", bo było jakieś 11). Gdy jeszcze wszystkie były w kotniku, zaobserwowałam, że właśnie 6 sztuk ładnie rośnie, widać było jak żerują przy dnie, a pozostałe chowały się po kątach albo w rogatku i były o połowę mniejsze. Nie wynikało to z braku pokarmu, bo dawałam nawet więcej niż zjadały (zawsze coś zostawało na dnie, później oczywiście resztki sprzątałam). Miałam wrażenie jakby bały się starszego, większego rodzeństwa, które ciągle "kręciło się" wokół pokarmu. Chociaż nawet "robaczków" podanych pod nos nie chciały ruszać. Więc po prostu były słabe i nie dały rady przeżyć...

Tak więc aktualnie bojowniczątek jest 6, pływają w małym akwarium, a trzy z nich to już nawet pokazują swój temperamencik, podpływają na przeciw siebie i zaczynają się na siebie "boczyć". Ciekawe czy to świadczy o tym, że to będą samce...?

Próbowałam zrobić im zdjątka, ale jakość wyszła kiepska (wybaczcie!), muszę się ładnie uśmiechnąć do mojego "sponsora" :D , bo w takich warunkach (takim sprzętem!) po prostu nie da się pracować. Zamieszczam jednak jedno zdjęcie, jak uda mi się uzyskać lepszą jakość to je wymienię. To są właśnie te trzy maluchy co lubią się ze sobą droczyć... Będę na bieżąco aktualizować temat, więc zapraszam do śledzenia i do komentarzy (!). Pozdrawiam!

 

post-2537-13685156496635_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, dzięki ! :D Staram się jak mogę, żeby odchować te moje dzieciąteczka. Szczególnie ciekawi mnie jakiej będą "maści" po niebieskim tatusiu i czerwonej mamusi... Jak do tego dojdą jeszcze geny z wcześniejszych pokoleń... Czytałam artykuł o gupikach, odnośnie dziedziczenia genów, ale to chyba niewiele ma wspólnego z innymi rybkami ;) Muszę przebuszować internet w tej sprawie, bo mnie to intyguje...! :D Pozdrawiam!

 

 

EDIT: 14.08.2009 Niestety przedwczoraj straciłam jedno bojowniczątko... Za dużo "robaczków" wpadło mi do akwarium i maluchy uznały to za okazję do niepohamowanego obżarstwa... Zanim zdążyłam odessać strzykawką nadmiar tego jedzonka rybcie były już grube jak beczułki i siedziały na dnie, nie mogąc się nawet ruszyć. Czytałam o tym, że małe bojusie tak potrafią, ale dopiero teraz miałam tę nieszczęsną okazję ujrzeć to na własne oczy. Szkoda mi nawet tego jednego malucha, był największy (miał już 1 cm) i nawet miał już delikatnie niebieskie ubarwienie. Pozostała piątka przetrzymała ten mój błąd, brzuszki już mają normalne i wesoło hasają po akwarium. Jak pomyślę, że to mógł być koniec mojej "hodowli"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Oooo...?! A jak to się mogło stać? :o Wiem, że podczas tarła samiec delikatnie "wyciska" z samicy ikrę. Samica może sama dążyć do złożenia ikry gdy nastąpiło tzw. zaczopowanie, wtedy próbuje ją z siebie wyrzucić przeciskając się przez wąskie szczeliny (np. między termometrem a szybą). Ale żeby w ogóle jajeczka w ciele samicy dojrzały potrzebna jest obecność samca (coś na zasadzie działania adrenaliny...? ;) ) Więc... twój przypadek jest dla mnie... maleńkim zaskoczeniem...?! :shock: Tzn. widziałeś, że to właśnie twoja samiczka bojownika złożyła te jajeczka?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Ciekawy przypadek... Nie będę już wnikać, szkoda tylko, że nie zapłodniona ta ikra więc nic z niej nie będzie. Planujesz dokupić samca i próbować rozmnożyć?

Ja już teraz wiem, że to niełatwe zadanie i sporo pracy wymaga, przemyślenia i dobrego zorganizowania, ale satysfakcja z wyników rekompensuje wszystko :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak więc moje maluszki skończyły właśnie 6 tygodni. Nadal jest ich pięć, ale bardzo uwydatniła się różnica w wielkości bojowniczątek. Dwa z nich są największe, mierzą ok. 11-12 mm i wykazują bardzo bojowniczy charakterek; ganiają siebie nawzajem i całe pozostałe towarzystwo. W tym tygodniu zaczęły pobierać powietrze znad powierzchni, co oznacza rozwój labiryntu (ale tylko te dwa). Patrząc pod kątem można zauważyć połyskujący na płetwach i ogonie delikatny niebieski kolor, ale o wiele bledszy niż u tego maluszka, którego straciłam. Na pełne wybarwienie maja jeszcze czas - muszą mieć co najmniej 3 miesiące.

Pozostałe trzy maluchy mieszczą się w przedziale 5-9 mm. Mam nadzieję, że to nie wynik skarłowacenia (myślę, że wtedy wszystkie byłyby tak małe), a tylko różnica w tempie wzrostu i w końcu dogonią rodzeństwo. Są zupełnie niekonfliktowe i szybko schodzą z drogi większym bojowniczątkom. Większość czasu spędzają w roślinkach i tylko po jedzonko wypływają na środek akwarium.

Zakupiłam mały filtr gąbkowy, myślę też już o dołożeniu jakiegoś podłoża i posadzeniu większej liczby roślin, żeby było więcej kryjówek, bo "agresywność" powoli wzrasta.

Zrobiłam kilka zdjątek, oczywiście wciąż tym samym sprzętem :evil: , maluchy są takie szybkie, że uzyskanie lepszej ostrości graniczy z cudem ;) Zapraszam do obejrzenia...

 

post-2537-13685156597608_thumb.jpg

post-2537-13685156598037_thumb.jpg

post-2537-13685156598442_thumb.jpg

 

Nastepna aktualizacja za 2 tygodnie (mam nadzieję! :D ) Pozdrawiam i czekam na komentarze!

 

PS. Kiziel, troszkę sie pogubiłam w twoim opisie sytuacji, bo to znaczy, że ty samca masz tylko on nie zaakceptował samicy i go zabrałeś i wtedy ona złożyła tą ikrę...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blisko, ale to jeszcze nie to :D

Miałem samca i postanowiłem go rozmnożyć :). Dokupiłem samiczkę. Dałem parkę do 10 litrowego akwa, ale się nie zaakceptowały. Teraz samiec jest w 25 litrowym, a samica w 3 litrowym (i tu pewnie ochrzan dostanę) i samica sama złożyła jajeczka w tym 3 litrowym akwa xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noo... Teraz mam jasny obraz sytuacji... :) To ty kochany żeś "napalił" tą twoją samicę na tarło, samiec ją agresywnie ganiał, ikra w niej dojrzała, a jak ją przeniosłeś to ona po prostu "wybuchła"...! ;):D Myślałeś, że on jej nie akceptuje, a bojownik tak ma, że może samicę prawie ukatrupić w czasie zalotów... Tak mi się wydaje, że mogło być coś koło tego, co nie...? Tylko ta samica w tych 3 litrach to nie bardzo, żeby teraz siedziała. Nie masz jej gdzie dać? A jak ona się ogólnie czuje? (trochę głupie pytanie, bo jak się może czuć w tym "słoiczku"?!). Można by spróbować ich ponownie skumać... Ale ostrożnie... No i raczej większe akwarium tarliskowe, bo i samiec będzie zestresowany i samica nerwowa... Ze 20l. by się przydało... Wiem, że to kolejny wydatek ale i tak musisz mieć w czym odchować małe a 10l. to za mało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 3 litrach czuje się świetnie... Pływa, dużo je ^^ Jak ich ponownie skumać, jeżeli przyłożę ten 3 litrowy zbiornik do akwa, to jak samiec ją widzi, to od razu dostaje tych "wypieków" xP. Cytat z opisu bojownika wspaniałego:

Bojownik trze się parami nawet w małych zbiorniczkach, o pojemności nie przekraczającej trzech litrów.

A co mają powiedzieć bojowniki w splepach?? Co są trzymane w kubeczkach mniejszych niż 0,2l
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, ale przekonywanie ciebie, że 3l. nie nadają się dla żadnej rybki, nie leży teraz w moim zamiarze (nie chcę zaśmiecać tematu), ale chętnie odpowiem na twoje wątpliwości na PW.

Jeśli chodzi o ponowne "skumanie"... Ja na pewien czas umieściłam samice (na początku były dwie) w plastikowych, przezroczystych pojemnikach (każdą samicę osobno), przyczepionych przy powierzchni wody w akwa ogólnym - rozmnażałam bez akwarium tarliskowego. Obserwowałam zachowanie samca. Wokół jednej pływał często, stroszył płetwy i dosłownie "tańczył" przy pojemniku, do drugiej podpływał i atakował agresywnie "skubiąc" pojemnik. Z tą pierwszą właśnie doszło do udanego tarła. Takie zachwanie jednak w ogóle nie jest regułą!! Czytałam, że samiec może mieć udane tarło z samicą, którą dosłownie zmaltretował podczas zalotów, a podczas samego tarła był delikatny "jak karmiąca matka" ;) I tu właśnie wracamy do tematu małych akwariów tarliskowych - im mniej miejsca mają, tym mniej kryjówek dla samicy, tym bardziej ona nerwowa, tym bardziej on agresywny (choć jednocześnie bardziej skuteczny). Możesz spróbować z oddzieleniem samicy od samca (np. samica w pojemniku), pozwolić im się nakręcać, a jak u samicy pojawią się pionowe pasy, to wpuścić ja do samca. Możesz też od razu wpuścić ją do samca ale istnieje ryzyko, że ją zamęczy na śmierć.

A jak wogóle teraz wygląda sytuacja u ciebie? Samiec ma zbudowane gniazdo? Czy samica ma pasy - poziome lub pionowe?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij




×
×
  • Dodaj nową pozycję...