Sewi Opublikowano 23 Stycznia 2014 Udostępnij Opublikowano 23 Stycznia 2014 Witam! Przez większość swojego życia miałem w domu akwarium, po wielu latach stwierdziłem że to co robię jest wielką krzywdą wyrządzaną rybkom, otóż co my akwaryści robimy: ubezwłasnowolniamy rybki zabierając im wolność i wsadzając do klitek. Nawet jeżeli są to tysiąc litrowe akwaria to i tak w porównaniu do naturalnego środowiska jest to dla nich niewiele. Po co to robimy? dla własnej uciechy? Nie wychodzimy z nimi na spacer, nie bierzemy od nich jajek, mleka, mięsa, trzymamy tylko dla własnej satysfakcji, a więc akwaryści to egoiści? Co o tym myślicie? Ja swoją resztę rybek oddałem komuś kto i tak miał rybki, a akwarium stoi puste. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ahr Opublikowano 23 Stycznia 2014 Udostępnij Opublikowano 23 Stycznia 2014 Rozumiem, że w następnym kroku ku ulepszaniu świata zaczniesz się żywić trawą i szczawiem, nigdy w życiu nie założysz wełnianych skarpet a buty upleciesz sobie z łyka? Kurczę, jestem egoistą, ale wcale nie jest mi z tym źle. 5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sewi Opublikowano 23 Stycznia 2014 Autor Udostępnij Opublikowano 23 Stycznia 2014 (edytowane) Przecież nie napisałem że mam coś przeciwko jedzącym mięso itp. Właśnie o to mi chodziło że nie mamy żadnych korzyści z hodowania ryb poza satysfakcją. Edytowane 23 Stycznia 2014 przez Sewi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
andy102 Opublikowano 23 Stycznia 2014 Udostępnij Opublikowano 23 Stycznia 2014 Hmm... A co z psami, kotami, chomikami, żółwiami itd? 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sławek121 Opublikowano 23 Stycznia 2014 Udostępnij Opublikowano 23 Stycznia 2014 Sewi, potrafię "zrozumieć" Twój punkt widzenia, bo też kiedyś przeszło mi to przez myśl. Jednak żyjemy w 21 wieku i nie przeniesiemy się nagle do jaskiń. Zresztą niejeden gatunek żyje właśnie tylko dzięki akwariom. Pewnie powiesz, że sami niszczymy środowisko i dlatego trzeba te gatunki ratować. Racja, ale tak już jest i raczej trudno to będzie zmienić. A nawet jakby, to i tak jest to temat rzeka Ty powiesz, że ktoś męczy rybę w akwa ( powiedzmy tilapię ), a ten ktoś Ci odpowie, że właśnie ratuje ją przed zjedzeniem przez tubylców I tak sobie można dyskutować do bólu. W podobny sposób można próbować negować każdą dziedzinę życia, dlatego: Nie chcesz to nie trzymaj rybek jeśli się z tym źle czujesz, ale myślę, że na każdy Twój argument znajdzie się kontrargument. 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bobix Opublikowano 23 Stycznia 2014 Udostępnij Opublikowano 23 Stycznia 2014 Nie wszystkie ryby żyją w słodkowodnych ''oceanach''. Wiele żyje w kałużach dużo mniejszych od akwa to po pierwsze.. Tak samo ryby które są sztucznie hodowane (i większość akwarystów ma takie) nigdy nie popływają w naturalnym środowisku, i one żyją w swoim zamkniętym świecie na takiej samej zasadzie jak ty żyjesz na Ziemi i nie masz pojęcia co się dzieje na drugim końcu galaktyki. Nie ma co porównywać naturalnego siedliska do akwarium, bo natura jest bezbłędna. Ryby są hodowane w ogromnych ilościach w sztucznych warunkach i w takich żyją do końca też życia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
splend Opublikowano 23 Stycznia 2014 Udostępnij Opublikowano 23 Stycznia 2014 Gdyby nie akwarystyka to pewnie za niedługi czas niektóre gatunki ryb można by było zobaczyć tylko na zdjęciach. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Pley Opublikowano 24 Stycznia 2014 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 24 Stycznia 2014 Parosphromenus, Ameca, Haplochromis- to jedne z rodzajów ryb, które w naturze giną, są na wymarciu lub wymarły. Gdyby nie akwaryści nie istniałyby już wcale.Dla mnie akwarystyka to hobby, dzięki któremu mogę się wiele nauczyć (fizyka, chemia, geografia, jezyki obce, biologia i wiele innych) oraz daje mi możliwość posiadania własnego wycinka natury. Akwarium pozwala mi na obserwacje naturalnych zachowań zwierząt wodnych.Ja preferuje akwarystykę biotopową, czy jak kto woli- środowiskową. Staram się dobierać ryby tak, by ich docelowa wielkość nie była jedynym kryterium odpowiadającym za dobór odpowiedniego wielkościowo zbiornika. Biorę pod uwagę takie czynniki jak: zachowania socjalne (czy ryby są stadne, ławicowe, tworzą wielopokoleniowe rodziny itd), czy ich usposobienie (czy są to torpedy, czy np ryby skryte obierające określony obszar).Gdy człowiek wie takie rzeczy może wstępnie myśleć nad doborem odpowiedniego wielkościowo zbiornika. Bierzemy też pod uwagę agresję wewnątrzgatunkową oraz to, czy planowany zbiornik będzie monogatunkowy, czy może tzw. "towarzyski".Dobrze przemyślany zbiornik to podstawa. Wiadomo- akwarium to akwarium. Nie rozciąga się pod naporem wody, ale... Jeżeli dobierzemy odpowiednio obsadę, zrobimy im odpowiedni zbiornik to będzie i to tzw. "transakcja wiązana"- ryby mają odpowiadający im dom, w którym mogą się zachowywać naturalnie, cieszyć życiem (brak zagrożenia), a my? My mamy ten swój wycinek natury i obserwujemy piękne barwy, zachowania, a czasem i dzwięki .Bierz pod uwagę to, że niektóre ryby nawet w naturalnym środowisku zamieszkują bardzo małe zbiorniczki wodne. Odzwierciedlenie tego w akwarium nie stanowi żadnego problemu.Problemem akwarystyki jest:-Tworzenie hybryd, które posiadają wiele wad wrodzonych, nie potrafią sie zachowywać naturalnie, a ich życie to ciągła męka - Importy "Monster fishów" czyli wszelakich dużych Zbrojników (popularne L. pardalis i G. gibbiceps możliwe do kupienia często za mniej aniżeli 10zł), Channa, Arapaim, Niszczułek, Dużych Piranii i sumów oraz wiele wiele innych stworzeń- IGNORANCJA!! Na forum spotyka się dużo osób, które twierdzą, że jeżeli "ryba żyje, to znaczy, że musi być ok!".Problemem jest też motyw- "kiedyś było inaczej". Akwaria to była droga sprawa, a ich wielkość była mocno ograniczona. Pakowano wtedy ryby do tego do czego sie dało- niektóre żyły latami, ale...Wiedza poszła do przodu, technika również. Teraz dostępne są odpowiednie materiały, publikacje, artykuły, dzięki którym możemy się wiele dowiedzieć (przykładowo tego, że Welonek może żyć o wiele dłużej niż te 2-5lat. Może żyć naście lat i urosnąć do znacznych rozmiarów- ale wymaga to odpowiedniego zbiornika), tak jak i możemy teraz spokojnie kupić ponad 200litrowy zbiornik za niewielką kase.Podstawą jest uświadamianie akwarystów, że karłowacenie ryb to nie jest "tylko karłowacenie", a choroba. Karma musi być odpowiednio dobrana- nie wszystkie ryby mogą żreć ochotkę, a ŻADNE ryby nie mogą jeść mięsa zwierząt ciepłokrwistych. Parametry wody to podstawa- życie na "kranówce" nie każdej rybie przypasuje, a to, że żyje 5 lat nie świadczy o tym, że jest tej rybie dobrze.Dochodzę do meritum mojego marudzenia- podejście.Jeżeli ktoś ma odpowiednie podejście do żywych stworzeń, dobierze odpowiednią diete, wielkosć zbiornika i pozostałą obsadę to może się śmiało nazwać akwarystą. Ale jeżeli ktoś ma akwarium tylko do celów dekoracyjnych, nie zwraca uwagi na to czy parametry się zgadzają, ryby nie mają za dużo światła czy po prostu za ciasno itd to jest TYLKO posiadaczem akwarium.No i podsumowując- Akwarysta może w minimalnym stopniu ograniczać swobodę ryb, ale dobiera obsady rozważnie tak, by żadne żywe stworzenie nie mogło się czuć mocno ograniczone.Posiadacz akwarium ma wszystko gdzieś- akwarium ma być bo jest ładne.Jeżeli jest się akwarystą to nie działa się na szkode ryb.Jeżeli jest sie posiadaczem akwarium... Tutaj można już dyskutować dalej.Ja to tak widzę, to moje spostrzeżenia i moja definicja tego hobby .Pozdrawiam. 13 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Nantai Opublikowano 16 Lutego 2014 Udostępnij Opublikowano 16 Lutego 2014 Akwarystyka jest super sprawą. To również moje hobby na tym samym miejscu co wędkarstwo. Jedyną rzeczą do której mam wątpliwość to wyławianie dzikich ryb. Moim zdaniem jako akwaryści powinniśmy kupować ryby od hodowców. A dziko żyjące zostawić w spokoju. Wiem, że dzikie ryby mają o wiele ciekawsze zachowania niż hodowane. Ale czy warto wyławiać je i trzymać w baniakach dla własnej ciekawości i przyjemności? Jeżeli chodzi o import ryb to dochodowy biznes. A jak wiadomo człowiek jest w stanie wszystko dla kasy zrobić. Widziałem filmy z odłowu ryb, jak sieciami trzepią zbiorniki. Rozumiem, że można trzymać ryby które są faktycznie zagrożone, np. zanieczyszczeniem środowiska, albo takie których na rynku po prostu nie ma, a ktoś jest jakimś gatunkiem zafascynowany. Ale ściąganie ryb dzikich których na rynku jest mnóstwo? Tylko dla własnej przyjemności? Może moje myśli są spowodowane tym, że jestem kilkanaście lat wędkarzem i wiem co się dzieje nad wodą. Z rybami jest coraz gorzej i to nie jest spowodowane zanieczyszczeniem środowiska, wycinkami lasów - tylko przede wszystkim kłusolami, którzy chcą zarobić na rybach albo po prostu są tak pazerni, że siatami przywożą ryby do domu i część wywalają bo nie mają z nimi co robić. Proponuje wyjść na spacer z wędką nad wodę, żeby zobaczyć zachowania dzikich ryb i innych stworzeń. Na pewno o wiele lepsze przeżycia niż obserwacja ryby w akwarium. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
splend Opublikowano 16 Lutego 2014 Udostępnij Opublikowano 16 Lutego 2014 Proponuje wyjść na spacer z wędką nad wodę, żeby zobaczyć zachowania dzikich ryb i innych stworzeń. Sam jestem od wielu lat wędkarzem który spędził wiele dni i nocy z wędką nad wodą, podpatrując przy okazji otaczającą nas przyrodę. Osobiście traktuję wędkarstwo jako typowy relax i możlwość przyjemnego spedzenia czasu na łonie natury. I według mnie w wędkarstwie nie chodzi wcale o to aby nałapać jak najwięcej ryb ktore skończą na patelni, ale własnie o wspomniany wypoczynek i obcowanie z otaczającą nas przyrodą. A dzięki akwarystyce mogę ten jakże fascynujący fragment podwodnego świata przenieś do domu i tu się cieszyć widokie bądź co bądź egzotycznych ryb, a przy okazji poznawać ich zwyczaje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bobix Opublikowano 16 Lutego 2014 Udostępnij Opublikowano 16 Lutego 2014 (edytowane) Nantai w pewnym stopniu masz rację, ale i hodowla ma swoje złe strony. Popatrz na przykład na p. papuzią, przez to że człowiek zajął się hodowlą ryb na własną rękę jest wiele stworzeń które cierpią bo ktoś bawił się genami. Wyhodowane ryby z każdym pokoleniem się oddalają od tych dzikich, i są coraz bardziej słabe fizycznie. Edytowane 16 Lutego 2014 przez Bobix Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Nantai Opublikowano 16 Lutego 2014 Udostępnij Opublikowano 16 Lutego 2014 Nantai w pewnym stopniu masz rację, ale i hodowla ma swoje złe strony. Popatrz na przykład na p. papuzią, przez to że człowiek zajął się hodowlą ryb na własną rękę jest wiele stworzeń które cierpią bo ktoś bawił się genami. Wyhodowane ryby z każdym pokoleniem się oddalają od tych dzikich, i są coraz bardziej słabe fizycznie. Ale ja mówię o hodowcach znających się na rzeczy. Trzymających ryby w baniakach odzwierciedlających ich prawdziwą naturę. A bawienie się genami to już nawet nie komentuję. Bo to jest kolejny argument o głupocie ludzkiej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krzysiek1702 Opublikowano 16 Lutego 2014 Udostępnij Opublikowano 16 Lutego 2014 Takie hodowle to ja rozumiem, ale w którym sklepie znajdziesz ryby z takiej hodowli? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Nantai Opublikowano 16 Lutego 2014 Udostępnij Opublikowano 16 Lutego 2014 Krzysiek to już chyba łatwiej znaleźć taką hodowlę, niż źródło importu ryb dzikich. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krzysiek1702 Opublikowano 16 Lutego 2014 Udostępnij Opublikowano 16 Lutego 2014 Naturalne jest to, że szukając WF trzeba się choć trochę postarać. Masz jakieś namiary na taką dobrą hodowle? Bo Ja źródło ryb z odłowu znam, a taka hodowla to nie wiem :/ Ja wiem, że Ty takie przemyślenia masz bo zazdrosny jesteś Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bobix Opublikowano 16 Lutego 2014 Udostępnij Opublikowano 16 Lutego 2014 (edytowane) Nantai nawet jak wyhodujesz kilka pokoleń w warunkach biotopowych to osobniki będą słabsze niż te dzikie. Chyba że mówimy o ekstremalnie zbliżonych do naturalnego środowiska hodowlach, ale to już byłoby nieopłacalne w kosztach, taniej dużo wychodziłoby już sprowadzanie dzikich ryb. Edytowane 16 Lutego 2014 przez Luna Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pley Opublikowano 16 Lutego 2014 Udostępnij Opublikowano 16 Lutego 2014 Ale ściąganie ryb dzikich których na rynku jest mnóstwo? Odniosę się do tego ponieważ sam mam dzikie ryby, których jest dużo w handlu - Pielęgniczki kakadu.Akwarystyka to obserwowanie naturalnych zachowań ryb. Ryby hodowlane są wypaczone złym podejściem hodowców (jak największe wyniki hodowlane, jak najszybsza kasa) przez co obserwacja nie ma sensu. Ryby nie zachowują się jak powinny i nie wyglądają jak powinny. Posiadaja dużo wad wrodzonych.Jeżeli zależy nam na zdrowych rybach musimy ściągać dzikie (świeża krew). W przeciwnym wypadku z czasem będziemy mieć same pokrzywione, chorowite ryby, których życie (komfort życia) można porównać do życia Pielęgnic papuzich- ból i udręka.Sprowadzanie dzikich ryb pozwala nam cieszyć się i tymi hodowlanymi. Bez dzikusów duży procent nawet chociażby głupich neonków byłaby pokrzywiona .A co do etyki- pomijając czarny rynek import ryb to nic (IMHO) złego. Import działa też na własnych zasadach i mimo tego, że dużo ryb opuszcza swoje naturalne środowisko to ich populacje nie maleją. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mapet Opublikowano 16 Lutego 2014 Udostępnij Opublikowano 16 Lutego 2014 Ja całkowicie poprę Pleya, z tym, że ja mam od niedawna dzikie ryby, samą Amerykę Południową, moje ryby pochodzą z Brazylii . Z tego co wiem cały export ryb kontroluje tam IBAMA i jakieś ministerstwo (nie wiem jak to jest w innych krajach). Potrafią na cały sezon zamknąć odnóże Amazonki, żeby populacja danych ryb się odrodziła (tak zrobili w tamtym roku z dwoma rzekami- nie pamiętam gdzie to czytałem). Więc ilość ryb exportowanych jest kontrolowana, żaden "bolek" bez licencji nie ma racji bytu dłużej na takim rynku. Ludzie kupują zwykle ryby od sprawdzonych exporterów. A żeby mieć renomę trzeba być na rynku długo, żeby być na rynku trzeba mieć licencję, mając licencję nie bawią się takie firmy w wysyłanie kilku ryb.... I tak ten magiczny krąg się zamyka. Dodam jeszcze, że w Amazonce podczas pory suchej ginie dużo więcej ryb niż stamtąd "wypłynie" do nas. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mittie2186 Opublikowano 18 Lutego 2014 Udostępnij Opublikowano 18 Lutego 2014 Mało kto kupuje z niewiadomego źródła rybki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MrGay87 Opublikowano 17 Marca 2014 Udostępnij Opublikowano 17 Marca 2014 Nie popadajmy tak od razu ze skrajności w skrajność, oczywiście, uważam że takie hodowle to nic dobrego, nie zawsze ryby hodowane są tak jak powinny z reguły sa to kiepskie warunki nie odzwierciedlające ich naturalnych Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Dhuz Opublikowano 6 Lipca 2015 Udostępnij Opublikowano 6 Lipca 2015 (edytowane) Dla mnie to zawsze była szara strefa. W przypadku potrzeby dokonania wyboru o zakupie ryb z odłowu lub z wielopokoleniowego mnożenia w zbiornikach akwarystów, zawsze jest dla mnie kilka kwestii do rozpatrzenia. Po pierwsze, czy ryby te w naturalnym środowisku mają stabilną populację - kupno zagrożonego gatunku, który znalazł się w obrocie 'przypadkiem' byłoby dla mnie bardziej moralnie złym, niż dobrym posunięciem - nawet, jeśli byłoby mi tych ryb zwyczajnie żal. Drugorzędnie - mając do wyboru w miarę zdrową, silną rybę z odłowu, a rybę, która ma za sobą wielopokoleniowy chów wsobny dla utrwalenia pewnych cech wizualnych wybieram opcję pierwszą. W przypadku, gdy ryba z odłowu mniej więcej równa jest rybie, która pochodzi z akwarium, wolę tą akwariową. I tutaj również niezbyt uważam, że posiadanie w akwarium ryb z odłowu jest samo w sobie z natury złe - bo to oznaczałoby, że opieka nad jakimikolwiek rybami jest. W końcu przodkowie gupików i innych 'klasycznych' ryb też kiedyś przeszli przez wyrwanie ich z naturalnego środowiska. To, że ryby są 'więźniami' od kilkudziesięciu, czy kilkuset pokoleń nie umniejsza faktu, że nie są w naturze. I tutaj warto zauważyć, że w akwarium staramy się aktywnie chronić je przed niekorzystnymi warunkami, chorobami, czy pożarciem przez inne zwierzęta - tak samo, jak zwierzęta w zoo w założeniu powinny mieć zapewnioną odpowiednią opiekę i w wielu przypadkach dostateczne warunki środowiskowe, by im nie odbiło z nudów (co w przypadku zwierząt o wysokiej inteligencji, jak słonie, jest drastycznie ważne). O ile w grę nie wchodzi chów wsobny i osłabienie puli genetycznej, potencjalna ryba w poprawnie prowadzonym akwarium i w naturalnych dla niej parametrach wody ma większą szansę przeżyć dłużej, niż żyłaby w środowisku naturalnym, gdzie każde osłabienie może oznaczać niekoniecznie szybką i bezbolesną śmierć. Edytowane 6 Lipca 2015 przez Dhuz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.