Skocz do zawartości

Eutanazja


Sławek121
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Eutanazja

"Niestety każdy akwarysta niekiedy staje przed wyborem – czy nadal leczyć chorą rybę która długo się już męczy, czy skrócić jej cierpienia poprzez eutanazję. Jest to wybór często bardzo trudny nawet dla wieloletnich hodowców w szczególności kiedy wybór dotyczy podopiecznego który od dawna pływał w akwarium.

 

Niestety kiedy już nie ma wyjścia, ryba jest bardzo chora i nie jesteśmy w stanie przywrócić jej do zdrowia oraz kiedy bardzo się męczy pozostaje jej eutanazja.

Czy jest jednak odpowiednia, humanitarna metoda uśmiercenia ryby tak by się nie męczyła, a jednocześnie bezkrwawa i pozbawiona przemocy? Poniżej przedstawiamy metody stosowane przez akwarystów. Niestety niektóre praktyki są wręcz niedopuszczalne, a polecane w sklepach zoologicznych (!).

 

 

 

Dekapitacja - odcięcie głowy

Uznawana jako najbardziej brutalna i krwawa forma eutanazji ryby. Niesłusznie kojarzona z „morderstwem”. Polega na umieszczeniu ryby na mokrej powierzchni (np. na szmatce) i szybkie odcięcie głowy.

Ciężki, ostry nóż w sekundę powoduje przerwanie rdzenia kręgowego i natychmiastową śmierć ryby bez zbędnych męczarni. Metoda uznawana przez wielu akwarystów i wędkarzy jako najlepsza, najszybsza i tym samym najbardziej humanitarna. Może być stosowana w stosunku to wszystkich gatunków.

Metoda ta powoduje natychmiastową śmierć ryby.

 

Zgniecenie mózgu

Metoda polecana dla wszystkich gatunków. Polega na bardzo szybkim zgnieceniu głowy zwierzęcia. Niestety metoda ta jest dość brutalna i akwaryści o słabszych nerwach nie są w stanie jej wykonać. Większe gatunki ryb można uśmiercać tą metodą przy pomocy ciężkiego przedmiotu – np. kamienia.

Metoda ta powoduje natychmiastową śmierć ryby.

 

Mocne uderzenie w głowę

Polega na uderzeniu w głowę ryby tępym, ciężkim przedmiotem, który spowoduje jej ogłuszenie. Metoda stosowana do uśmiercania większych gatunków ryb, niestety nie zawsze skuteczna. Po ogłuszeniu powinno się zastosować dekapitację.

Metoda ta przy powodzeniu powoduje natychmiastową śmierć ryby. Nie zawsze w pełni skuteczna w przypadku użycia za małej siły lub zbyt lekkiego przedmiotu. W wypadku mniejszych gatunków najprostszym rozwiązaniem jest zawinięcie ryby w szmatkę i uderzenie jej głową o podłogę lub muszlę klozetową.

 

Zamrożenie

Metoda polega na włożeniu ryby do naczynia (np.słoika) i umieszczenie do w zamrażalce. Zdaniem wielu, zwłaszcza młodych i niedoświadczonych akwarystów najbardziej humanitarna metoda.

Niestety zastosowanie zamrażalnika powoduje męczarnie dla zwierzęcia. Zamarzająca woda wychładza najpierw rybę. Następnie formujące się kryształki lodu rozdzierają każdą komórkę ciała ryby.

Śmierć następuje w okropnych męczarniach dla zwierzęcia. Dodatkowo proces trwa dość długo co powoduje przedłużającą się agonię w cierpieniach. Metoda niepolecana w przypadku jakiegokolwiek zwierzęcia.

 

Zalewanie zimnym roztworem soli

Metoda polega na zrobieniu roztworu soli który w można w domowych warunkach schłodzić do temperatury poniżej zera, a następnie zalanie ryby takowym „mrożącym” roztworem.

Śmierć następuje szybciej aniżeli w przypadku zamrażania, ale jest bardzo bolesna dla ryby. Zalanie zwierzęcia takim roztworem powoduje szok termiczny oraz chemiczny. Dodatkowo ciało od zewnątrz jest rozrywane w szybkim tempie przez formujące się kryształki lodu w komórkach.

Mimo że metoda szybsza od zamrażania to tak samo nieludzka.

 

Spuszczenie w sedesie

Niestety najczęstsza metoda pozbycia się ryby. Tak naprawdę nie powoduje śmierci. Można to porównać do wysłania pupila na długą drogę rychłej śmierci poprzez mękę. Ryba spuszczona w muszli klozetowej natychmiast spotyka się detergentami i fekaliami w rurach odpływowych. W efekcie końcowym żyje nawet przez kilka godzin pływając w ściekach.

Metoda niedopuszczalna i nieludzka.

 

Zalanie wrzątkiem

Polega na zalaniu ryby gotującą się wodą lub wrzucenie jej do ukropu.

Metoda naganna. Powoduje szybką śmierć, ale w strasznych męczarniach. Jest to jedna z najbardziej okrutnych metod uśmiercania. Białka zawarte w tkankach ścinają się powodując ból całego ciała zwierzęcia.

 

 

Mamy nadzieję, że przedstawienie wszystkich metod pozwoli na wybranie odpowiedniej formy uśmiercania ryb oraz będzie też przestrogą dla akwarystów które stosowały metody niepolecane.

Redakcja skłania się do dwóch pierwszych metod: dekapitacji i ogłuszania. Mimo że metody wydają się być drastyczne w rzeczywistości powodują natychmiastową śmierć ryby bez zbędnych i przedłużających się męczarni."

 

Źródło artykułu AKWARIUM.iNFO.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet uderzanie w głowę nic nie da, trzeba odciąć rybie, jej głowę, złapałem na wakacjach klenia 40 cm ( samica z ikrą, największa jaką złapałem, narazie :D) uderzałem jej w głowę, aż 3 razy, jednak musiałem odciąć jej głowę, ryba dalej miała jakieś tiki, to raczej już po uśmierceniu, jednak takiej ryby nie da się tak zabić, tzn. zgnieść mózgu, ma za twardą czaszkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabijesz tak 45cm zbrojnika?

Karpika dawało w przeszłości radę:

Dołączona grafika

ale to poprzez dekapitację, a nie zgniecenie.

 

 

Tutaj widzę nie tyle problem natury moralnej w kwestii samego faktu eutanazji, czy ilości bólu zadawanej rybie, ale w... sposobie - którego wiele osób się po prostu nie podejmie. Dolać kilka kropel czegoś do szklanki przychodzi jakoś łatwiej niż ciachnąć czymś w głowę rybę, nawet platkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabijesz tak 45cm zbrojnika?

Nie porównuj w ten sposób, to nieludzkie.

Atreyu, to niech każdy kupi cyjanek.

Ciekawe czy taki w naturze szczupak się zastanawia jakie męki wyrządza swojej ofierze tymi 260 zębami?

Zaczyna się spam do którego sam się z chęcią przyłączyłem bo artykuł jest oki i nie powinno to podlegać dyskusj

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atreyu, to niech każdy kupi cyjanek.

Cyjanek nie, zresztą ponoć to nie taka znowu delikatna śmierć, ale już wspomniany przez Pleya olejek jak najbardziej. Tylko nie wiem jak to będzie działało w przypadku ryb dużych. Przypadki takie że trzeba zabić 45cm zbrojnika są stosunkowo rzadkie, przyznam że sam miałbym dość duży problem co zrobić w takiej sytuacji.

 

Ciekawe czy taki w naturze szczupak się zastanawia jakie męki wyrządza swojej ofierze tymi 260 zębami?

Jak Pley wspomniał - człowiek rozum ma. Jak lew zje sobie sarenkę, czy co tam po polach Afryki lata i ją rozszarpie żywcem na kawałki to jest to naturalne. Jak człowiek włoży dziecko do zamrażarki, lub zakatuje na śmierć psa dla zabawy - to jest nieludzkie.

 

Atreyu powstrzymaj się przed osobistymi wstawkami.Usunąłem co nieco.-Sławek121

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat. Szkoda, że tak często spychany na margines, o którym bardzo niewiele się mówi. W efekcie czego większość "akwarystów", zapewne z braku wiedzy i wyobraźni, spuszcza podopiecznych w toalecie.

 

Osobiście dwa razy miałam sytuację, w której musiałam skrócić rybce cierpienia. W obu przypadkach chodziło o stare samice gupika.

Deska do krojenia, papierowy ręcznik i ciężki, ostry nóż do mięsa - tak wygląda mój sposób. Szybko i sprawnie.

 

Mimo pozornej makabryczności, na pewno ma o wiele więcej wspólnego z moralnością niż pozwolenie na to, by zwierzę męczyło się i w bólu dokonywało żywota.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Przykre sprawy, ale czasami nieuniknione.

 

Pamiętajcie jednak, że ryby to nie ludzie ani nawet ssaki. Jeśli ryba się rusza, to nie znaczy, że żyje i odwrotnie. Istnieje sporo gatunków ryb, których filet w czasie solenia przed smażeniem zaczyna pełzać po desce. Podobnie rybia głowa potrafi ruszać skrzelami przez długi czas po odcięciu. Wynika to z tego, że prymitywniejsze stworzenia dość rzadko korzystają z mózgu (jeśli ktoś widział rybi mózg to wie dlaczego). Prawie wszystkie, nawet skomplikowane czynności to odruchy rdzeniowe. Z resztą człowiek również dość często się na nich opiera, np. idąc świadomie wybieramy kierunek, ale nogi poruszają się bez udziału głowy (jak w samochodzie - obsługujemy kierownicę, ale kołami kręci silnik).

Nie nadużywałbym też określenia "cierpienie". Ból to sygnał o bodźcu i to jak ryby go odbierają pozostanie dla nas tajemnicą. Dlatego to jak uśmiercamy w razie konieczności rybę, nie jest kwestią okrucieństwa tylko kultury.

 

Sugerowane powyżej metody są w porządku o ile są szybkie. Polanie wrzątkiem 45 cm zbrojnika to metoda makabryczna, ale w przypadku gupika już nie. Każdy kto kiedyś dotknął żelazka wie, że najpierw czujemy gorąco, a ból następuje po mniej więcej sekundzie (sprawdźcie na żarówce, żeby się nie poparzyć).

 

Sugeruję odpuścić sobie ludzką miarę i stosowanie chemicznych lub naturalnych usypiaczy. Najlepiej wysłać dzieci na podwórko, szybko rozbić czaszkę chorej rybie i pozbyć się kompromitujących dowodów. Duże ryby można również rozciągnąć przerywając rdzeń, jeśli ich kształt na to pozwala, ewentualnie przez szmatkę chwycić za ogon i uderzyć w deskę (nie polecam przy świątecznym karpiu, skalarach ani innych "trudnouchwytnych" rybach).

Edytowane przez Luna
  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka kropel alkoholu w postaci wódki lub spirytusu; ryba po prostu zaśnie. W zależności od wielkości i choroby ryby, ma to miejsce w przeciągu kilkunastu minut do godziny max. 

Nie zaśnie tylko się zatruje. Nie wiem i nikt nie wie jak ryby odbierają goździki czy alkohol. Żeby się upić, trzeba mieć korę mózgową.

Gdybym miał stawiać na najłagodniejszą formę uśmiercania ryb, stawiałbym na schłodzenie. Nie w zamrażarce czy soli, tylko zwyczajnie w lodówce. Zwierzęta zmiennocieplne często przy schłodzeniu popadają w letarg i odrętwienie. Tylko po co tyle wydziwiania? Całe kombinowanie ma na celu poprawę samopoczucia człowieka.

 

Najlepiej je sobie poprawić patrząc na ryby jak na populację a nie osobniki. Duży szczupak składa co roku pół mln ikry. Istnieją zbiorniki gdzie szczupaki są jedynym gatunkiem., żywiąc się swoimi dziećmi, a te z kolei jedzą plankton, niedostępny dla dorosłych. Kanibalizm jest powszechny wśród większości gatunków ryb, nie tylko drapieżnych.

Skoro więc same ryby uznały, że dla dobra ogółu należy poświęcać poszczególne osobniki, to może warto zastosować ich punkt widzenia i zabić chorą sztukę, zanim zarazi całe akwarium.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ryba ma się zatruć, a nie upić ;) Alkohol jest dla niej trucizną,a nie używką; nie wiem czy trułeś kiedyś ryby wódką, ale powiem Ci jak to wygląda na dorosłej molinezji; po wlaniu 2 miarek wody do np. słoja, wpuszczasz tam chorą rybę i i stopniowo dolewasz miarkę wódki. Ryba pływa normalnie przez kilka minut, później osiada na dnie jakby "spała", ruch skrzeli jest w normie, po kilkunastu minutach po prostu się przewraca i tyle. 

Jeden użyje młotka, drugi siekiery, a ja alkoholu i wcale nie ze względów humanitarnych, a z pragmatyczno-estetycznych; czysto, cicho i skutecznie. 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zaprzeczam. Podobnie działa fenoksyetanol, którego używałem przy znakowaniu ryb. Nie podważam też motywów.

Według mnie trochę za dużo ceregieli, ale jak wspomniałem nie ma to większego znaczenia. W końcu wielu akwarystów morduje codziennie rozwielitki, szklarki czy ochotki, lub kupuje takie, które ktoś wcześniej zamordował. Nigdy się nie dowiemy czy szklarka jest bardziej czy mniej świadoma od ryby - budowa anatomiczna wskazuje na to, że podobnie.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...