Skocz do zawartości

Paskudna choroba rybek


 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. Jestem nowy na tym forum i początkującym akwarystą.

 

Do akwarystyki przymierzałem się od ponad roku czytając i ucząc się, a jednocześnie sprawdzając czy mój zapał co do hodowli rybek nie przejdzie. 22. grudnia zakupiłem akwarium Juwel RIO 180 z pełnym wyposażeniem: filtr Juwel Aqua Flow z pompą 600l/h, świetlówki Juwel Nature i High Lite po 45W każda, termometr, kompleksowe testy NO2/NO3/GH/KH/pH/Cl2, grzałka Juwel do 28C. Akwarium dokładnie oczyściłem i wymyłem, następnie kupiłem substrat (nie pamiętam jaki) i ciemny żwirek kwarcowy 2-4mm. Żwirek przed umieszczeniem w akwarium był dokładnie przepłukiwany kilka razy dopóty dopóki nie leciała z niego mętna woda (przy okazji wymyłem z niego zaschnięte liście). Najpierw wsypałem dwa opakowania substratu (ok. 2,5-3cm), następnie ok. 3-4 cm wymytego żwirku. Zalałem akwarium wodą, dodając preparat JBL Biotopol w zakładanej dawce (45ml). Pozwoliłem wodzie odstać dwa dni dopiero wtedy włączając filtr i oświetlenie co 12 godzin (od 24. grudnia). Wlałem wtedy również zakładaną dawkę Tropical BactoActive. I sukcesywnie mierzyłem parametry wody.

 

Podczas pierwszego testu wody (24.12.) parametry wynosiły NO3 - 10, NO2 - 0, GH - 7, KH - 10, pH - 7,6, Cl2 - 0. Dodałem wyliczoną (nie pamiętam jaką) dawkę mocznika. Przez kolejne dni parametry wody nieznacznie się zmieniły i oscylowały w okół (NO3 - 5, NO2 - 0, GH -7, KH - 4,5, pH - 7, Cl2 -0). 28. grudnia kupiłem wodę amoniakalną 20% oraz Nutrafin Cycle czerwony (osiem szczepów). Wyliczyłem odpowiednią dawkę wody amoniakalnej do dodania, a następnie wpuściłem odpowiednią dawkę Nutrafinu. Przez następne dni parametry NO3/NO2 wyskoczyły do góry do poziomów NO3 - 75 i NO2 - 8 przy jednoczesnym spadku KH i pH do poziomu odpowiednio 3 oraz 6,6. 2. stycznia dodałem troszkę mniejszą dawkę wody amoniakalnej i w następnym dniu poziomy wyskoczyły do NO3 - 150, NO2 - 8, GH - 6, KH - 3, pH -6,6, Cl2 - 0.

 

8. stycznia zakupiłem pierwsze roślinki (hygrofilię, nurzańca, mech jawajski i koper wodny - nie wiem jak to się dokładnie nazywa) oraz dwie parki molinezji czarnych, bojownika syjamskiego i dwie samice molinezji białych na próbę. Roślinki odpowiednio przepłukałem, rybki siedziały w folii zanurzonej w akwarium ok. 40 minut. Posadziłem roślinki, dodałem wypłukany porządnie kamień i korzeń po kilkugodzinnym moczeniu i płukaniu. Następnie wyłowiłem z folii rybki i wpuściłem je do akwarium (tak, wiem że tutaj popełniłem błąd iż nie oswoiłem rybek z nowymi parametrami wody). Na początku rybki doznały lekkiego szoku, co dało się zauważyć, ale po ok. godzinie zaczęły radośnie eksplorować nową siedzibę. Bojownik obrał sobie swoje terytorium, natomiast molinezje ochoczo zaczęły pląsać po akwarium. Parametry przed posadzeniem roślinek (tak, wiem że znacznie za wysokie) - NO3 - 150, NO2 - 10, GH - 6, KH - 5, pH - 6,4, Cl2 - 0. W ciągu ok. 60h parametry wody spadły do poziomów NO3 - 25, NO2 - 0, GH - 7, KH - 3, pH - 6,8, Cl2 - 0. Przed posadzeniem roślinek i wpuszczeniem rybek wymieniłem 20% wody w akwarium - dolewając JBL Biotopol w odpowiedniej dawce.

 

Karmiłem rybki dwa razy dziennie na przemian pokarmem TetraRubin (szczypta - tak aby zjadły w ciągu 3-4 minut) i mrożonym planktonem (2,5 łyżeczki). Bojek na początku nie chciał jeść (może ze względu na zainstalowany dyfuzor O2), ale następnego dnia po wpuszczeniu dałem mu troszkę więcej planktonu, wyjąłem dyfuzor, żeby się połapał że to jedzonko i zanim molinezje mu zeżarły. Jak tylko zjadł zaczął ochoczo pląsać po akwarium i przestał być taki osowiały. Ogólnie rzecz biorąc rybki do wczoraj wyglądały na zdrowe, swawolne, itp. No może poza jednym samczykiem czarnej molinezji, który trzymał się raczej na uboczu (dwa samce, dwie samice), ale jak go dokładnie oglądałem nie miał żadnych wyprysków ani nic. Ogólnie rybki po najedzeniu wydalały raczej cienkie (0,5 mm) rureczkowate odchody, niektóre białe, niektóre brązowe, długości tak koło 1,5 - 2 cm. Nie wiem czy tak to powinno wyglądać, jestem początkującym.

 

10. stycznia postanowiłem zakupić w innym sklepie dwie dodatkowe wysokie roślinki (nie pamiętam nazwy), które przepłukałem, odstawiłem w misce z wodą na jakieś 20 minut, a następnie posadziłem je (oczywiście bez koszyczków i waty, delikatnie przycinając korzenie, etc.) Jedna roślina miała taki jakby biały ni to mech ni to gąbkę na dolnych partiach, ale nie zwróciłem na początku na to uwagi myśląc, że taka już natura roślinki (tak, wiem, mój błąd i to karygodny). W ogóle jeden samczyk molinezji czarnych zachowywał się dziwnie, unikał towarzystwa, nie bardzo jadł, a następnego dnia ciągle pływał w jednym miejscu pod powierzchnią wody, praktycznie się nie ruszając. Myślałem, że po prostu jest słabszy i potrzeba mu partnerek, więc postanowiłem wczoraj dokupić jeszcze sześć gupików i dwie samiczki molinezji czarnych.

 

Ogólnie rybki jeszcze przedwczoraj były bardzo ruchliwe, podpływały do szyby jak tylko się pojawiłem blisko i ogólnie wyglądały na bardzo zadowolone. Wczoraj bojek tak mi trochę zmarkotniał, ale myślałem, że to dlatego, że karmię rybki co dwa dni planktonem, a on nie bardzo chciał jeść tego TetraRubin. Zresztą, przedwczoraj jeszcze ganiał wszystkie rybki (oczywiście białe molinezje go same straszyły, będąc trochę większe), stroszył się, pływał bardzo energicznie i w ogóle wyglądał na bardzo zadowolonego.

 

Wczoraj wpuściłem sześć gupiczków i dwie dodatkowe molinezje czarne (samice), tym razem przystosowując je do nowego środowiska, najpierw wlewając je do miski, a następnie przez piętnaście minut sączyłem wodę z akwarium do niej, żeby nowe rybki się zaaklimatyzowały. Niemniej jednak zanim wpuściłem nowe rybki jedna z molinezji czarnych (samczyk, który zawsze był na uboczu, a ostatnio pływał w jednym miejscu pod powierzchnią wody) leżał na dnie ledwo dychając. Chciałem go przełożyć do słoika, żeby go odseparować, ale zanim znalazłem słoik już był martwy.

 

Na jego ciele nie było niczego co mogłoby sugerować chorobę, nie było żadnych nalotów, zmian, itp. Wczoraj bojownik był taki trochę jakby wystraszony i markotny, myślałem, że to przez to że wpuściłem nowe rybki.(taki mały był 2,5 cm) i czuje się zdominowany. Na pyszczku miał taką biała grudkę, ale myślałem że to niedojedzony pokarm. Dzisiaj rano gdy się obudziłem bojownik miał całą głowę pokrytą białym nalotem, niemalże zachodzącą mu na oczy. Ledwo się poruszał i leżał na żwirku raz na jakiś czas tylko podpływając do tafli, zaczerpując powietrze tak, że wypuszczał bąbelki skrzelami (wcześniej łapał powietrze, spływał niżej i wypuszczał bąbelek). Szybko przejrzałem fora akwarystyczne, sugerujące, że może to być pleśniawka. Podkręciłem temperaturę na grzałce do 28 stopni i poleciałem do akwarystycznego, w którym zasugerowano mi by bojownika odizolować w słoiczku 1,5l z wodą z akwarium i dodać kilka kropel zakupionego CFM Tropicala.

 

W międzyczasie zadzwoniłem do znajomego doktora ichtiologa pracującego w instytucie rybactwa, który polecił mi to samo, sugerując zamiast CFM, 0,5 promila soli kuchennej gdyż mogła to być infekcja bakteryjna, a jeśli to nie pomoże to Bactopur. Zajęło mi to trochę ponad godzinę, ale gdy wróciłem do domu, bojek miał całą głowę pokrytą białym nalotem z lekkimi chyba wypustkami i leżał zdechły na żwirku. Odłowiłem go najszybciej jak mogłem mając nadzieję, że może jeszcze dycha, niemniej był już martwy. No tragedia ogólnie, bo był naprawdę piękny i strasznie mi go żal, szczególnie że się do siebie zdołaliśmy przywiązać. Jak tylko rano podszedłem do akwarium to podpłynął do mnie jakby chciał zasugerować: "stary, jestem chory, zrób coś z tym". :(

 

Po odłowieniu bojka, skojarzyłem fakt, że to mogło być spowodowane tym białym nalotem na roślinkach, więc je natychmiast ostrożnie wywaliłem z akwarium. Następnie wyjąłem z filtra węgiel aktywowany, wlałem 9 ml Baktoforte Sery, zamontowałem dyfuzor O2 i zacząłem uważnie przyglądać się rybkom. Okazało się, że jedna z samiczek molinezji czarnych ma taki sam biały nalot jak bojownik na tylnej płetwie, którego rano na 100% nie miała. Co to za cholerna choroba, która rozwija się tak błyskawicznie i zabija tak szybko?

 

Przełożyłem ją do wygotowanego słoika 1,5l (nie posiadam innego akwarium - nie stać mnie w chwili obecnej), napełnionego wodą z akwarium (już po aplikacji Baktoforte) i wlałem kilka kropel CFM. Rybka była bardzo niespokojna, ale po jakimś czasie się uspokoiła. Po kilkudziesięciu minutach nalot z płetwy prawie w całości zniknął, jednak boję się ją wpuścić spowrotem do zbiornika. Reszta rybek w akwarium hasa i ogólnie wyglądają na bardzo żywotne, nigdzie się nie chowają, pływają w prądzie, podskubują roślinki, żadna nie jest markotna i chętnie jedzą.

 

Parametry wody na chwilę przed wlaniem Baktoforte; NO3 - 25, NO2 - 0, GH - 7, KH - 6, pH - 6,8, CL2 - 0, a jako że kupiłem dzisiaj testy na amoniak NH3/NH4+ - 0,5. Temperatura wody przez cały czas była utrzymywana na poziomie 25 stopni, dzisiaj po tym jak zobaczyłem bojka z nalotem, podkręciłem do 28 stopni.

 

Nie wiem co dalej robić? Czekać? Odławiać ryby? Nie mam zielonego pojęcia co robić dalej, jestem początkujący, to moje pierwsze akwarium, wszystko było ok. dopóki nie kupiłem tych dwóch cholernych roślin. Nie mam pojęcia co to za choroba, która potrafi wykończyć rybę w mniej niż 12 godzin. Bardzo proszę, pomóżcie, bo nie chcę tracić kolejnych rybek. :( :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daj fotki chorej Ryby

Ile trzymasz tą rybę w słoiku bo nie masz tam grzałki i Napowietrzacza więc to dla niej męczarnia.

Spróbuj kąpiel w nadmangamianie , mówi się jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego taki jest FMC,CMF poleca się go na wszystko od pleśniawki do rybiej ospy . Choroba jest w wodzie , ryba nie zaraża się jedna od drógiej , tylko choroba bierze się z wody .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm.. czy ryby mają takie białe plamki na sobie ? :)

jak tak to najprawdopodobniej to jest ospa rybia :)

kup zieleń i podnieś temp do 32-33 stopni :)

ja tak robiłam i u mnie działało bez zarzuty :)

Witajcie. Z góry dziękuję za odpowiedzi. Nie, rybki nie mają białych plamek. Temperatury nie podniosę do 32 stopni, bo nie mam takiej grzałki, a mój budżet i tak już znacznie przekroczył to co zakładałem, dlatego raczej nie kupię drugiej w najbliższym czasie.

 

Daj fotki chorej Ryby

Ile trzymasz tą rybę w słoiku bo nie masz tam grzałki i Napowietrzacza więc to dla niej męczarnia.

Spróbuj kąpiel w nadmangamianie , mówi się jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego taki jest FMC,CMF poleca się go na wszystko od pleśniawki do rybiej ospy . Choroba jest w wodzie , ryba nie zaraża się jedna od drógiej , tylko choroba bierze się z wody .

Fotki postaram się dać później, jak zrobię zdjęcia - prawdopodobnie wieczorem. Rybka siedziała w słoiku ok. 12 godzin, ale słoik siedział na akwarium, w dość ciepłym miejscu, więc rybka miała dość ciepło. Następnie wpuściłem ją do zbiornika, ale zauważyłem, że zachowuje się tak jak pierwsza molinezja, która zdechła (pływała bez ruchu w jednym miejscu pod powierzchnią wody), więc zrobiłem jej 40 minutową kąpiel w roztworze soli, a następnie znowu przełożyłem ją do zbiornika. W desperacji do akwarium ogólnego dodałem jeszcze dzisiaj cztery łyżeczki soli kuchennej. Pływała tam ok. 2 godzin, ale znowu przy tafli wody, a przy okazji zauważyłem, że ta część płetwy pokryta nalotem odpadła, więc wyłowiłem rybkę, przełożyłem do słoika i wlałem tam kilka kropel Baktoforte. Siedzi tam od mniej więcej 6 godzin i jak na razie jest ok. Co jakiś czas przez minutę mieszam powierzchnią wody w słoiku żeby się nie udusiła.

 

Niestety przed dwoma godzinami zauważyłem, że kolejna molinezja czarna zaczęła w jednym miejscu pływać pod powierzchnią wody. Nie ma żadnych śladów, poza fosforyzującą seledynowo-żółtą plamką na prawym skrzeli (jakby zadrapana, taki sam kolor jak na obrzeżu skrzeli). Kupiłem dzisiaj akryflawinę, odłowiłem ją do drugiego wyparzonego słoika 1,5 litra, dałem ok. 2,5 kropli akryflawiny i rybka siedzi właśnie w dwunastogodzinnej kąpieli. Zobaczymy co jest bardziej skuteczne, niemniej jednak trochę w ciemno strzelam, bo nie chcę żeby całe akwarium mi padło.

 

Pozostałe rybki hasają i wyglądają na zdrowe, niemniej jednak zauważyłem, że co i raz "drapią się" o szybę na pyszczku. Nie wiem czy to z emocji, ale po wsadzaniu rąk do akwarium też mnie zaczęła swędzieć skóra i niestety tam gdzie też dotykałem się na twarzy rękoma, to w tych miejscach też mnie coś zaczęło swędzieć. Więc cholera nie wiem czy też się to coś na mnie nie przeniosło.

 

Niemniej jednak dziwna sprawa, bo przedwczoraj w nocy okociły mi się białe molinezje: z narybku zostały trzy sztuki i zaczynają fajnie rosnąć, wycwaniły się i nawet inne rybki im nie straszne. A tej nocy okociły mi się samice gupików i mam całą chmarę, naliczyłem najmarniej 14 sztuk malutkiego narybku, który siedzi pod mchem jawajskim.

 

Jeśli akryflawina nie pomoże, a obydwie odizolowane rybki nie zdechną to spróbuję z tym nadmanganianem. Czy mam zrobić kąpiel w słoiku czy dawać do ogólnego akwa? W ogóle to czy nie popełniłem jakichś błędów w tym co dzisiaj zrobiłem? Czy może coś zrobiłem źle? I co to znaczy, że choroba bierze się z wody, skoro naprawdę zrobiłem wszystko najlepiej jak tylko mogłem, długo się przygotowując i nie spiesząc się z zarybianiem/sadzeniem roślinek? Czy przyczyną może być wsadzony korzeń (niby wyglądał na wygotowany, zresztą go moczyłem i płukałem dość długo, zreszta nie nosi śladów pleśni, etc.)?

 

Z góry dziękuję za odpowiedzi, a fotki wrzucę wieczorem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak a raczej napisze:

 

Podziwiam Pańskie starania co do stworzenia jak najlepszych warunków dla rybek, ale chyba nie tędy droga. Z tego co wiem od nie jednego znajomego (z czego jeden nawet pracuje w zoologicznym) najlepszym rozwiązaniem jest wymiana wody, założenie akwarium na nowo(chore rybki należy oczywiście poddać kwarantannie).

 

Ponadto według mnie, z tego co wyczytałem hoduje Pan rybki całkiem zwyczajne, raczej dość odporne i po założeniu akwarium dałbym raczej naturze szanse na stworzenie odpowiednich warunków zostawiając je bez zarybiania na kilka dni.

 

Aha i dodając sól to oczywiście nie kuchenną, nie może być jodowana.

 

pozdrawiam, życzę powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak a raczej napisze:

 

Podziwiam Pańskie starania co do stworzenia jak najlepszych warunków dla rybek, ale chyba nie tędy droga. Z tego co wiem od nie jednego znajomego (z czego jeden nawet pracuje w zoologicznym) najlepszym rozwiązaniem jest wymiana wody, założenie akwarium na nowo(chore rybki należy oczywiście poddać kwarantannie).

 

Ponadto według mnie, z tego co wyczytałem hoduje Pan rybki całkiem zwyczajne, raczej dość odporne i po założeniu akwarium dałbym raczej naturze szanse na stworzenie odpowiednich warunków zostawiając je bez zarybiania na kilka dni.

 

Aha i dodając sól to oczywiście nie kuchenną, nie może być jodowana.

 

pozdrawiam, życzę powodzenia

Witam. Dziękuję za słowa uznania, niemniej jednak krępuje mnie ten oficjalny ton. ;) Pozwolisz więc, że nie będę zwracać się per Pan - nie przez brak szacunku, tylko po prostu to chyba bardziej luźna dyskusja - jak to na forach. Być może masz racje, za bardzo się przejmuję, etc. Niemniej, uważam, że jak się za coś biorę to najlepiej jak potrafię, oczywiście w granicach rozsądku. Być może najlepiej byłoby pójść na łatwiznę i zrobić tak jak mówisz, jednak chcę jeszcze z tym powalczyć, a przy okazji być może czegoś się nauczę.

 

Oczywiście tak zrobiłem, że akwarium przez dwa tygodnie dojrzewało zanim posadziłem roślinki i wpuściłem rybki. Stabilizowałem akwarium przy pomocy czystej wody amoniakalnej (bez żadnych dodatków) z bakteriami (o czym w pierwszym poście). Dopiero gdy byłem prawie pewny, że cykl nitryfikacyjny działa posadziłem roślinki i wpuściłem pierwsze rybki. Co do odporności rybek. Jak widać mam pecha, bo dopadła je po czterech dniach ta cholerna choroba.

 

Niestety nie udało mi się zrobić fotek chorej molinezji, ale mam fotki mojego świętej pamięci bojownika oraz jednej samiczki gupika, której pojawiła się biały nalot na prawym boku między płetwami grzbietowymi i brzusznymi. Niestety gupiki ciężko się fotografuje, bo cały czas są w ruchu.

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Przy okazji umieszczam jeszcze fotki tej mojej molinezji, która dzisiaj się dziwnie zachowywała (jednak nie zrobiłem jej jeszcze kąpieli w akryflawinie):

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

I jeszcze zastanawiam się czy jedna z samiczek gupiczka powinna mieć taką płetwę:

 

Dołączona grafika

 

Z góry dzięki za pomoc i podpowiedzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...