Skocz do zawartości

Czy akwarysta w sklepie zoo jest akwarystą?


ytrewq
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Czy akwarysta w sklepie zoo jest akwarystą?

 

Ostatnio dowiedziałem się że jestem sprzedawcą a nie akwarystą sprzedawcą. Nie chce na razie wymieniać firmy bo nadal tam pracuje. Dodam że jestem traktowany jak przysłowiowy śmieć. Nie mogę zastosować mojej wiedzy w kwestii leczenie ryb. Nie mam wglądu w zamówienie ryb. Nie jestem informowany kiedy przychodzą dostawy. Po prostu o niczym nie jestem informowany tak jak bym był powietrzem. Mam już swój wiek, kierujący owa placówka jest o jakieś 14 lat młodszy. Okazuje zero szacunku do mnie na każdym kroku podważa moja wiedzę. Twierdzi w rozmowach telefonicznych że "musi postrzelać bacikiem" .

Raz już robiłem za akwarystę w jednej tzw "sieciówce". Nie miałem dobrego zdania o kierownictwie a sposób w jaki mnie zwolniono to już była kompletna żenada. Teraz znowu jestem w kolejnej ale zapewniano mnie ze to nie "sieciówka" jednak okazuje się czymś z goła innym.

 

Drodzy forumowicze może wy wypowiecie się w tej sprawie?

 

Na koniec dodam że nie mam tam przerw a pracuje 12 godzin.

 

sorki ale nie ten dział przenoszę temat .ecikgfc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy akwarysta w sklepie zoo jest akwarystą?

 

Ostatnio dowiedziałem się że jestem sprzedawcą a nie akwarystą sprzedawcą. Nie chce na razie wymieniać firmy bo nadal tam pracuje. Dodam że jestem traktowany jak przysłowiowy śmieć. Nie mogę zastosować mojej wiedzy w kwestii leczenie ryb. Nie mam wglądu w zamówienie ryb. Nie jestem informowany kiedy przychodzą dostawy. Po prostu o niczym nie jestem informowany tak jak bym był powietrzem. Mam już swój wiek, kierujący owa placówka jest o jakieś 14 lat młodszy. Okazuje zero szacunku do mnie na każdym kroku podważa moja wiedzę. Twierdzi w rozmowach telefonicznych że "musi postrzelać bacikiem" .

Raz już robiłem za akwarystę w jednej tzw "sieciówce". Nie miałem dobrego zdania o kierownictwie a sposób w jaki mnie zwolniono to już była kompletna żenada. Teraz znowu jestem w kolejnej ale zapewniano mnie ze to nie "sieciówka" jednak okazuje się czymś z goła innym.

 

Drodzy forumowicze może wy wypowiecie się w tej sprawie?

 

Na koniec dodam że nie mam tam przerw a pracuje 12 godzin.

Wydaje mi się że temu kierownikowi zależy tylko na sprzedaży a że jest na stanowisku to znaczy też że posiada :roll: . Sam wielokrotnie słyszałem-bo ja jestem szefem! itp. Z prostactwem nie wygrasz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam! Nie jesteś w miłej sytuacji, bo wiem, że jak ktoś się na czymś zna to chce wykorzystywać swoją wiedzę w praktyce. Niestety na "szefostwo" pracownik rzadko ma wpływ (są wyjątki ;) ), a "niestety" "szef ma zawsze racje, a jak nie ma racji..." itd.

Myślę, że jedyne co można poradzić, w twoim przypadku, to żebyś skupił się na klientach i im starał się przekazać swoją wiedzę. Sprzedawca w sklepie zoologicznym znający się na rzeczy to rzadkość, unikat ;) Skoro szef nie jest w stanie tego docenić, to jego strata, ale wierz mi znajdą się klienci którzy to docenią.

A jak nie...? To chyba tylko zmiana pracy pozostaje, albo... otwieraj własny sklep zoologiczny i wymieciesz konkurencję :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem sytuacja ma się tak, że skoro to jest sieciówka to pewnie Twój "derektor" ma nad sobą jeszcze kogoś i słabo by było gdyby okazało się, że zna się gorzej na rzeczy niż jego pracownik...Tak to już jest...Najgorsze dla Ciebie jest to, że musisz prawdopodobnie wciskać klientom ryby trzymane w "kranówie" :D . Ja kiedyś kupiłem takiego skalara...Kiedy zabierałem go ze sklepu miał jakieś 3cm wysokości i tak już zostało :D . Albo zaciśnij zęby i rób to czego od Ciebie oczekują (jak się będziesz wychylał to pewnie wylecisz), albo sam się wymiksuj z takiego układu. Prędzej czy później i tak pewnie to zrobisz bo przecież z idiotami nie da się pracować...wiem z doświadczenia :D .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Nie mam wglądu w zamówienie ryb. Nie jestem informowany kiedy przychodzą dostawy. Po prostu o niczym nie jestem informowany tak jak bym był powietrzem." Wiesz...kierownik placówki boi się że stanie się zbędny w placówce gdybyś to Ty zajmował się pewnymi sprawami. Z drugiej strony sprzedawcy jest łatwiej utrzymać stałych klientów gdy jest wstanie powiedzieć kiedy może przyjść po konkretne ryby czy rośliny. Głupota ze strony kierownika...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Twoja sytuacja jest beznadziejna, bo przełożony boi się o swoją posadę. W takich warunkach nie da się pracować długo. Moja propozycja to zrobienie biznesplanu i do PUP-u po pieniążki i start z nowym sklepem. Jak znajdziesz odpowiednią lokalizację i pracowników to sukces prawie gwarantowany. Z drugiej strony akwarystów w sklepie, którzy wiedzą co pływa w zbiornikach (i nie jest to neon lub gupik) jest jakieś 90%. Tu nasuwa się pytanie, czy dla tych 10% warto zakładać sklep, bo tylko oni będą w stanie docenić wiedzę i zaopatrzenie sklepu. Po co ciągle sprzedawać platki, gupiki i neony, jak można by prowadzić jakieś "elki", czy więcej gatunków apistogramma... W sklepach panują pustki. Jak już chcemy coś konkretnego to albo z Czech lub Krakowa (rośliny), albo ryby z własnym dojazdem. Trudna sprawa. Nie zazdroszczę Twojej sytuacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...