Od pół roku mam 5 ślimaków Brotia pagodula. Nie było z nimi problemu, aż nagle przestały się ruszać. Leżą w jednym miejscu już kilka dni, najpierw trzy, potem do strajku dołączyły dwa pozostałe. Czasem leżą z wywalonym na zewnątrz cielskiem, czasem się zamykają. Nie wiem, na ile są to ruchy żywego ślimaka, a na ile ruch wody albo innych zwierząt (kiryski, ampularie, świderki). Nie mogę się zdecydować, czy uznać je za zdechłe i wyrzucić, żeby nie psuły wody, czy czekać, ale jeśli czekać, to jak długo. Raczej obstawiałbym, że są żywe, ale może właśnie konają? A może tylko zapadły w sen wiosenny? Ma ktoś z Was doświadczenie z takimi ślimaczymi zachowaniami?
Akwarium 126l ostatnio przeszło całkowitą wymianę roślinności w wyniku przegranej wojny z glonami. Dwie młode ampularie i stadko kirysków - jedne i drugie wyraźnie mniejsze od Brotii - są w zbiorniku od dziesięciu dni, więc może mogło to mieć związek ze zmianą zachowania Brotii.